Przeciw libertarianom

Fenomen polskiego libertarianizmu.

Rozumiem – gdybym miał milion dochodu rocznego i dziesięć milionów oszczędności – zacząłbym się zastanawiać. Gdybym miał dochodu i oszczędności dziesięć razy więcej zacząłbym sarkać na państwowy aparat represji, głupie przepisy i bezsensownie wydawane podatki.

Gdybym zaś miał dochód stukrotnie wyższy zapewne wyposażyłbym prywatną, dyskretnie odzianą armię i skutecznie zrealizował postulaty wolnościowców – dla siebie, kto powiedział, że wolność jest dla wszystkich?

Ale skąd nieodwzajemniona miłość do libertarianizmu u pryszczatych adolescentów na garnuszku u rodziców? Skąd te kilometrowe opusy wypisywane na cześć Anais Nin (no nie, nie wierzę) Ayn Rand przez chuderlawych studentów bezsensownych, nieopłacalnych, kierunków humanistycznych, skąd łysiejący faceci pod trzydziestkę marzący na jawie? Jak znam życie staliby się pierwszą ofiarą nowych porządków, niezaradni i nie nazbyt doświadczeni, pozbawieni swoich nędznych etatów na państwowej posadzie. Przecież nie mieliby szans, przecież państwo chroni ich i otula kołderką, państwo istnieje przede wszystkim dla nich.

To oczywiście cargo cult, przekonanie, że wystarczy naśladować poglądy możnych tego świata, by bogactwo, władza spłynęły na wyznawców, by uwolnili się od nielubianych obowiązków belferskich, czy bibliotekarskich, by rozwinęli skrzydła i ukazali zdumionemu światu przepych, wdzięk i kolorowe ubarwienie piór,

i niczym ci oczekujący na lądowanie samolotów wypełnionych wszelkim dobrem Papuasi imitują zachowania mające sprowadzić na nich powodzenie. Podobnie jak Papuasi budujący w dżungli pasy startowe, imitacje wież kontrolnych i makiety samolotów z gałęzi i liści – tak i oni budują tasiemcowe rozprawy agitacyjne roztaczające przed jeszcze bardziej pryszczatymi adolescentami oszałamiające wizje oczekujących na nich dóbr – gdy tylko opresyjny aparat przemowy państwowej upadnie.

A jakby wyglądał świat, w którym państwowe instytucje implodują lub zanihilują się? Ano, z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że wyglądałby jak świat bez państwowych instytucji.. Ta utopia nie została nigdzie zrealizowana na pełną skalę, ale istnieją przykłady historyczne i współczesne wskazujące na możliwe kierunki ewolucji takich nisz wolnościowych. Takim poligonem doświadczalnym jest na przykład Somalia, od 30 lat bez funkcjonującego rządu. Pustkę po upadku władzy państwowej wypełniają struktury klanowe – nie jestem przekonany, by nasi libertarianie byli specjalnie zachwyceni perspektywą przejęcia funkcji państwowych przez instytucje Pruszkowa i Wołomina, a tak mniej więcej można opisać stan anarchii i terroru panujący przez wiele lat w Somalii. Zresztą, upadek państwa i zanik instytucji  stojących na straży bezpieczeństwa i majątków obywateli doświadczyła tuż powojenna Polska, póki nowa władza kontrolowała tylko główne miasta, a i to nie w pełni. Płytkie zachwianie funkcji państwowych nastąpiło też po 89 roku, i od razu dało rezultat w postaci nasilenia przestępczości.

Idee libertariańskie były po wielekroć próbowane w wolnym świecie internetu – i za każdym razem kończyły się podbnie. Tam gdzie z powodów ideologicznych porządku nie pilnowały odpowiednie służby, egzekwujące przestrzeganie wyznaczonych zasad, tam władzę przejmował internetowy melanż troli wszelakich typów.

A na dniach FBI aresztowało twórcę wolnościowego portalu Silk Road. Ten tajny, libertariański z założeń, niezależny od państwa i niekontrolowany rynek wymiany dóbr szybko stał się miejscem zakupu narkotyków, broni, wymiany pornografii.

Jak na razie eksperymenty libertariańskie wypadają więc niezachęcająco, przynajmniej dla wszystkich, poza pryszczatymi adolescentami. Ale i tym znikną kiedyś pryszcze, oni sami znajdą partnerki seksualne, założą rodzinę i wstydliwie schowają na dno szafy, nigdy naprawdę do końca nie przeczytany i nie zrozumiany egzemplarz Atlasa Zbuntowanego.

Zapewne z całej przygody libertariańskiej pozostanie im jedynie głębokie przekonanie, że: „Somalia? Nigdy mnie to za bardzo nie interesowało. To jest w Afryce, prawda? Musimy o tym pamiętać. Przecież w Afryce nigdy nie powstała żadna cywilizacja – to tylko dzikie hordy i społeczności plemienne, więc nie brałbym Somalii pod uwagę.”

PS. W zdjęcia można i należy klikać, aby zobaczyć je w pełnym rozmiarze. Jeśli ktoś zechce pożyczyć sobie któreś z nich, proszę pozostawić o tym wiadomość w komentarzu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zapewne jeszcze będę próbował uchwycić brutalny wdzięk tego kompleksu przemysłowego. Wydaje mi się, że otoczenie zieleni powoduje jego zbytnie oswojenie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jesień na czerwono…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

…  na pomarańczowo…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

… i na żółto.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie wiem, co powoduje, że ten zestrachany szczurek opuszcza swoje bezpieczne schronienie i udaje się na pełną zagrożeń otwartą przestrzeń?

23 myśli na temat “Przeciw libertarianom

  1. „Przecież nie mieliby szans, przecież państwo chroni ich i otula kołderką, państwo istnieje przede wszystkim dla nich.”

    Policzyłeś dokładnie ile ich to państwo kosztuje?

    „Takim poligonem doświadczalnym jest na przykład Somalia, od 30 lat bez funkcjonującego rządu.”

    No i działały państewka warlordów. Czym się różniły od jedego dużego ?

    Poza tym w Somalii powstał islamski rząd zniszczony przez etiopską armię na zlecenie amerykanów.
    http://wyborcza.pl/1,76842,13330031,Somalia_nie_widzi_gwaltow.html

    „Pustkę po upadku władzy państwowej wypełniają struktury klanowe”

    Upadek monopolu zawsze źle się kończy dlatego należy likwidować monopole.

    „Tam gdzie z powodów ideologicznych porządku nie pilnowały odpowiednie służby, egzekwujące przestrzeganie wyznaczonych zasad, tam władzę przejmował internetowy melanż troli wszelakich typów.”

    Naprawdę uważasz, że porządku w interecie pilnuje państwo ?
    Inaczej na twoim blogu zapanowałaby anarchia ?

    1. To kategoryczne sformułowanie jest chyba trochę bez sensu, ale doskonale tłumaczy zamieszanie w libertariańskich głowach. Pozwolisz, że je trochę przerobię, by lepiej korespondowało z treścią mojego wpisu:

      Upadek państwa zawsze źle się kończy dlatego należy likwidować państwa

      Porządku na moim blogu pilnuję ja. Gdybym tego nie robił ingerowałyby służby porządowe właściciela. Gdyby właściciel nie dopełnił swoich obowiązków i mój blog stał się miejscem, gdzie można np wynająć płatnego mordercę lub zakupić inne tego rodzaju usługi interweniowałoby państwo.

      Policzyłeś dokładnie ile ich to państwo kosztuje?
      Pryszczatych gimnazjalistów, studentów niedochodowych kierunków humanistycznycznych i bibliotekarzy? Oh, zapewne, gdyby nie ucisk fiskalny państwa, to każdy z nich prowadziłby firmę konkurencyjną dla Cupertino.

  2. Główną tezą autora artykułu jest to, że libertarianie to nieudacznicy. Czy można wiedzieć w takim razie kim Ty jesteś i co robisz w życiu?

    1. Główną tezą autora, widać mało czytelną dla niektórych, jest, że niepłacący podatków uczniowie gimnazjum i studenci jak również żyjący z podatków nauczyciele i bibliotekarze chcą likwidacji poboru podatków i likwidacji samego państwa, które ich żywi i broni.

      1. Czyli generalnie osoby, które nie poradzą sobie bez opieki państwa czyli nieudacznicy.
        A teraz poproszę o odpowiedź na moje pytanie: czy można wiedzieć w takim razie kim Ty jesteś i co robisz w życiu?

  3. Proszę swoich wniosków nie przypisywać autorowi, który nigdzie nie użył słowa „nieudacznicy” lub podobnych. Autor szanuje nauczycieli i muzealników, i wie z doświadczenia, że z adolescencja jest chorobą samouleczalną.
    Autor nigdy nie czynił tajemnicy z faktu, że jest „hydraulikiem polskim na uchodźstwie”. Doprawdy, wystarczyło trochę poszperać.
    Ach, to dzisiejsze pokolenie, zbyt leniwe by samemu poszukać w internecie. Roszczeniowi libertarianie?

  4. Ludzkość wymyśliła wolną prasę, prawa człowieka, niezależne sądownictwo itp właśnie dlatego aby koncentracja władzy nie prowadziła do gułagów i obozów koncentracyjnych. Kolejnym krokiem jest oddzielenia państwa od psucia pieniądza, systemów emerytarnych, ochrony itd.
    Największe fortuny w Polsce powstały przy udziale państwa- na informatyzacji, przetargach publ. i pseudoprywatyzacji. Gdyby każdy musiał płacone podatki osobiście zanosić do urzędu skarbowego to szybko zrozumiałby ile to kosztuje.

    Do tego państwo zadłuża się (bo jest nieefektywne) i zachęca do życia na kredyt obywateli. Kiedyś za to ciężko zapłacimy.

    Upadek państwa zawsze źle się kończy dlatego należy rozpraszać jego funkcje.

    Może nie wszyscy chcą emigrować, albo pracować za grosze w kraju na rzecz 40 letnich emerytów mundurowych.

    1. Ale skąd ta opozycja: totalne państwo i totalna wolność? Praktyka udanych rozwiązań jest raczej udana mieszanka jednego i drugiego.

      Co do „udziały państwa” — ująłbym to inaczej — wolny rynek zasadniczo sprzyjać powinien zglajszachtowaniu, dając dochód umiarkowany (bo ‚niewidzialna ręka rynku’ w każdej nierówności upatrzy okazję do wyrównania, np. każdy popłatny zawód ściągnie chętnych do siebie…). Fortuny wynikają więc z nierówności. Stawiasz jednak tezę, że wszystkie one biorą się z państwa, że prywatyzacja (a przynajmniej podział obowiązków) sprawi, że nierówność udziału w rynku zniknie. A jak znam historie podobnych zmian, zawsze komuś one przynosiły nieuzasadnione zyski, a komuś nieuzasadnione straty. Bo taka równowaga, sama z siebie, nie istnieje i musi być wciąż przez kogoś korygowana. I tym kimś jest państwo. Dalekie od ideału, ale nie mające konkurenta.

      „40-letni mundurowi emeryci” to grupa nieliczna, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że inaczej stawiając warunki emerytalne mundurowym (albo górnikom na ten przykład) musiałbyś zmienić warunki ich pracy, w tym wynagradzania. Może wyszłoby taniej. A może nie… Ja się nawet zgodzę, że wyszłoby uczciwiej, ale nadal nie widzę powodu do zgrozy, bo w czym jest gorszy 40-letni mundurowy emeryt, od 40-letniego rentiera?

  5. 1)
    „Ale skąd nieodwzajemniona miłość do libertarianizmu u pryszczatych adolescentów na garnuszku u rodziców? Skąd te kilometrowe opusy wypisywane na cześć Anais Nin (no nie, nie wierzę) Ayn Rand przez chuderlawych studentów bezsensownych, nieopłacalnych, kierunków humanistycznych, skąd łysiejący faceci pod trzydziestkę marzący na jawie? Jak znam życie staliby się pierwszą ofiarą nowych porządków, niezaradni i nie nazbyt doświadczeni, pozbawieni swoich nędznych etatów na państwowej posadzie. Przecież nie mieliby szans, przecież państwo chroni ich i otula kołderką, państwo istnieje przede wszystkim dla nich”.
    Niestety nie znam osobiście żadnego libertarianina, tak więc nie jestem w stanie powiedzieć z jakich grup społecznych czy wiekowych pochodzą.
    Dziwi mnie, że Ty wiesz kim są Ci ludzi i czym się parają, a z Twojej wypowiedzi wyniki, że są to ludzi niezaradni życiowo czyli nieudacznicy. Wynika to z zacytowanego fragmentu dlatego niezrozumiałe jest negowanie tej części Twojej wypowiedzi.
    Być może, że środowisko libertarian polskich o którym piszesz jest przepełnione ludźmi sukcesu.
    Niezrozumiałe jest dlaczego to uczniowie i studenci mają być chronieni niż państwo. Z tego co się orientuje to uczniów i studentów na ogół (niektórzy studenci sami się utrzymują) utrzymują rodzice. Ci uczniowie i studenci patrząc w jaki sposób państwo okrada ich rodziców są w naturalny sposób za libertarianizmem, bo nie chcą aby państwo w przyszłości także ich okradało.
    Co do łysiejących urzędników przed trzydziestką są za libertarianizmem, bo chcą wziąć życie we własne ręce. Państwo im tu utrudnia swoimi absurdalnymi i zakazami, a libertarianizm oznacza wolność, w której można walczyć o własny sukces.
    Tak więc w przeciwieństwie do Ciebie ja uważam, że należy cenić ludzi mających poglądy libertariańskie, że chcą sami zapracować na swój sukces, a nie chronić się pod skrzydła państwa.

    2)
    „To oczywiście cargo cult, przekonanie, że wystarczy naśladować poglądy możnych tego świata, by bogactwo, władza spłynęły na wyznawców, by uwolnili się od nielubianych obowiązków belferskich, czy bibliotekarskich, by rozwinęli skrzydła i ukazali zdumionemu światu przepych, wdzięk i kolorowe ubarwienie piór, i niczym ci oczekujący na lądowanie samolotów wypełnionych wszelkim dobrem”.
    Pomyliłeś libertarianizm z komunizmem.
    „Kulty cargo (ang. cargo – ładunek) – ruchy religijne szerzące się głównie na wyspach Oceanu Spokojnego, głoszące nadejście nowego porządku: równości wszystkich ludzi, białych i czarnych, oraz powszechnego dobrobytu. Początkowo rozwinął się na Fidżi w XIX wieku”
    Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kulty_cargo
    Libertarianizm nie głosi równości ludzi ani powszechnego dobrobyty, tylko że każdy będzie panem własnego losu.

    3)
    „Takim poligonem doświadczalnym jest na przykład Somalia, od 30 lat bez funkcjonującego rządu. Pustkę po upadku władzy państwowej wypełniają struktury klanowe – nie jestem przekonany, by nasi libertarianie byli specjalnie zachwyceni perspektywą przejęcia funkcji państwowych przez instytucje Pruszkowa i Wołomina, a tak mniej więcej można opisać stan anarchii i terroru panujący przez wiele lat w Somalii. Zresztą, upadek państwa i zanik instytucji stojących na straży bezpieczeństwa i majątków obywateli doświadczyła tuż powojenna Polska, póki nowa władza kontrolowała tylko główne miasta, a i to nie w pełni. Płytkie zachwianie funkcji państwowych nastąpiło też po 89 roku, i od razu dało rezultat w postaci nasilenia przestępczości”.
    Nigdy nie słyszałem żeby w Somalii był libertarianizm, tylko anarchia, co i tak powoduje lepszy rozwój tego rejonu niż jak były struktury państwowe co zostało opisane np. w tym artykule: http://mises.pl/blog/2011/08/09/murphy-anarchia-w-somalii/
    Co do przestępczości w Polsce po roku 1989 mafia z definicji jako grupa mająca powiązania z politykami mogła powstać jedynie gdy osoby z nią powiązane miały wpływy z tajnych służb poprzedniego systemu.
    Poza tym gdy praktycznie wszystko jest legalne ugrupowania przestępcze praktycznie nie mają obszaru, w którym mogłyby się szybko dorobić, choć oczywiście istnieje ryzyko, że takie działania byłyby podejmowane.

    4)
    „A na dniach FBI aresztowało twórcę wolnościowego portalu Silk Road. Ten tajny, libertariański z założeń, niezależny od państwa i niekontrolowany rynek wymiany dóbr szybko stał się miejscem zakupu narkotyków, broni, wymiany pornografii”.
    To, że coś jest niemoralne (oczywiście jest to subiektywy pogląd), to nie oznacza, że powinno być nielegalne. Libertarianizm jest oparty na dowolnych umowach, tak więc nic na co się strony transakcji zgodziły nie może być nielegalne.

    5)
    „Jak na razie eksperymenty libertariańskie wypadają więc niezachęcająco, przynajmniej dla wszystkich, poza pryszczatymi adolescentami. Ale i tym znikną kiedyś pryszcze, oni sami znajdą partnerki seksualne, założą rodzinę i wstydliwie schowają na dno szafy, nigdy naprawdę do końca nie przeczytany i nie zrozumiany egzemplarz Atlasa Zbuntowanego”.
    Często powołujesz się na Ayn Rand i jej książkę. Atoli nie jest to Atlas Zbuntowanego, tylko „Atlas zbuntowany” ale Rand nie była libertarianinem tylko obiektywistką.
    Gdzie są te nieudane eksperymenty libertariańskie, poproszę o przykłady.

    6)
    „Autor nigdy nie czynił tajemnicy z faktu, że jest “hydraulikiem polskim na uchodźstwie”. Doprawdy, wystarczyło trochę poszperać.
    Ach, to dzisiejsze pokolenie, zbyt leniwe by samemu poszukać w internecie. Roszczeniowi libertarianie”?
    Twoja osoba nie wydała mi się na tyle warta uwagi ażebym zadał sobie trud poszukiwań informacji o Tobie.
    Przy okazji mówienie o sobie w trzeciej osobie było przymiotem wielu „wybitnych” osób jak Stalin, Hitler czy Lepper, tak więc nie świadczy to najlepiej o Tobie.

    Z postawionej przez Ciebie tezy wyciągnąłem całkowicie odmienne wnioski niż Ty. Dla mnie osoby będące libertarianami są przeciwko państwu ponieważ uważają, że będąc zdanymi sami na siebie będzie im się lepiej żyło niż pod „opiekuńczym płaszczykiem” państwa.

  6. Eeee, no jak cię lubie, to teza z kosmosu, dlaczego akurat nauczyciele i bibliotekarze mieliby być libertarianami i wyznawcami Korwina.
    Że młodzi tak, że studenci tak, ale raczej z mojej obserwacji bardziej studenci kierunków technicznych niz humanistycznych.
    A nauczyciele to przecież w większości dla korwinistów lewactwo

  7. Klasyfikacja libertarian czy korwinoidów wyłącznie jako prostych umysłów szukających prostych rozwiązań to niestety też uproszczenie. Nadreprezentacja tego typu poglądów w sieci (emanujących zresztą głównie w postaci gotowych tekstów copy/paste) wynika z pustki i bezideowości skostniałego maintreamu (w ekonomii) oraz ze słabości komunikacji innych alternatyw kontestujących ten mainstream. Nie mam wątpliwości, że libertariańskie ośrodki „naukowe” otrzymują solidne granty od finansjery, co pozwala im opracować dość spójny i chwytliwy przekaz – libertarianizm jako pozorny kontrapunkt dla neoliberalizmu. Później już rekrutacja szeregowych „misjonarzy” internetowych nie kosztuje praktycznie nic i następuje – w obliczu braku alternatyw – spontanicznie. Młody (pryszczaty czy nie) człowiek poszukujący odpowiedzi na ważne pytania staje się łatwym celem dobrze przemyślanej propagandy i darmowym wehikułem namnażania (neo)liberalnych memów. Dla młodego libertarianina świat realnego, namacalnego i wszechobecnego neoliberalizmu przestaje istnieć – jest to tabu – wszystko zostaje w mniej lub bardziej wyszukany sposób, zredukowane do keynesizmu lub socjalizmu jako przyczyn wszelkich bolączek. Niestety, w obliczu tego jaką mizerię prezentuje mainstream „zakażenie” libertariańską mitologią jest łatwo złapać, trudniej się wyleczyć, o czym wie każdy, kto próbował wdać się w dyskusję z „misjonarzem”.

    MMTblog

    1. Akurat wyszły po polsku „23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie” Changa. Można by temu czy owemu korwnoidowi podrzucić, bo napisane jest prostym językiem i czyta się nieźle. Nawet pierwsze 3 rozdziały, które są do ściągnięcia za darmo…

    2. Nazywam technikę zdobywania wyznawców, stosowaną przez organizacje typu korwinowskiego „pedofilią polityczną”, ponieważ polega ona na łowieniu młodych, mało doświadczonych życiowo, naiwnych i ufnych zwolenników spragnionych docenienia, pochlebstwem i erystyką. Tyle, że Korwin nie pitoli jak Michalik i biskupi o schwytanych w sidła, że to oni go wciągnęli.

    3. Myślę, że przesadzasz.
      Owszem, spotkałem informacje o libertariańskich think tankach, które wbrew nazwie są agencjami PR, pracującymi dla dobrze płacących korporacji. Zjawisko istnieje, ale czy daje tak spójny obraz na końcu?
      Ja bym jednak wrócił do wskazania na prostotę tej idei, a przy tym jej „polityczną poprawność”, bo przecież każda jej składowa z osobna jest dogmatem wpajanym po roku 1989 — odpowiadanie za samego siebie (jakby nie było społeczeństwa, a rodziną zajmował się tylko IPN), prywatyzacja, złe państwo (to akurat jeszcze spadek po rosyjskiej inteligencji z XIX wieku, który zrodził też realny socjalizm)… Libertarianizm dopowiada te zasady do końca, gdy mainstream przed tym się wstrzymuje. Cóż, mainstream, mimo wszystko, wie że to uproszczenia i półprawdy, ale na to trzeba mieć trochę lat; i trochę wiedzy o świecie.

      PS.
      Ale, przypomniałbym, że libertarianinem jest Michael Shermer. To ciekawy przypadek, bo nie dość, że za przykład ‚świeckiego sekciarstwa’ podaje właśnie krąg wokół Ayn Rand; to na spotkaniach libertarian intensywnie walczy o prawdę w sprawie globalnego ocieplenia, oraz broni palnej. I, ze wszystkimi mechanizmami sekciarskiej wiary, jest pomawiany o zaprzedanie się.

  8. Niezły lolcontent tu u ciebie.
    Jak by tu streścić ten wpis? Najbardziej pasowałby następujący opis: zbiór stereotypowych imaginacji pryszczatego doktoranta na kierunku humanistycznym na temat świata, polityki, libertarianizmu i libertarian.

    Oczywiście po koledze Galopującego Majorka i Wojtka Orlińskiego nie można się było spodziewać próby rozsądnego spojrzenia na omawiany „problem”, ale nawet ja, wieloletni lurker nędznych ttdknowskich blogasków, nie mogę wyjść z podziwu nad tym, że autorowi udało się stworzyć aż tak gównianą notkę – szczerze gratuluję przebicia nawet najgłupszych wpisów WO. Aż nie mogłem się powstrzymać od skomciowania.

  9. @mario
    Czyż zalinkowany przeze mnie autor nie spełnia w 110 % opisu Starosty? Doktorant! Politologii!!! Na Uniwersytecie PEDAGOGICZNYM w Krakowie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dodaj odpowiedź do Mario Anuluj pisanie odpowiedzi